Przez wiele lat Księża Pallotyni w Ukrainie organizują letnie wyjazdy w Karpaty. Tym latem miałam i ja szczęście po raz pierwszy wziąć udział w takiej wędrówce, która odbyła się w dniach od 22 do 27 sierpnia. Tworzyliśmy małą grupę – tylko siedem osób, ale to miało swoje zalety: „kameralny” skład zbliżał i jednoczył uczestników przybyłych z różnych regionów Ukrainy (Kijów, Żytomierz, Donbas).
W pierwszym dniu weśliśmy na górę Petros; pogoda była mglista i było wietrznie, więc początkowo góra wydawała nam się dość ponura. Ale nieoczekiwanie na samym wierzchołku zobaczyliśmy stado koni, które niezależnie od pogody pasły się w spokoju. Kolejne wejście na Goverłę odbyło się w słoneczny dzień, i zbiegło się ze znaczącą datą – Dzień Niepodległości Ukrainy – 25 rocznica. Nasz pobyt na najwyższej górze Ukraińskich Karpat bardziej podobny był do świętowania narodowego – spotkaliśmy tam dużo osób, którzy ze szczęścia radośnie się witali i przytulali!
Ta podróż zostawiła nam wiele niezapomnianych wrażeń: majestatyczne góry, olśniewające błękitne niebo, białe chmury, płynące pomiędzy szczytami i … pod naszymi stopami. Pamiętam delikatny dzwonek dzwonów, gdy na stromych zboczach spotkaliśmy stado owiec. Mam w pamięci polany słodkiej maliny i jagód, a także prawdziwą wodę mineralną w karpatskim lesie.
Integralną częścią wycieczki była oczywiście Eucharystia. Czasami była ona w bardzo nieoczekiwanych miejscach, w takich jak po prostu na polnej trawie bezpośrednio pod gwiaździstym sklepieniem, a za ołtarz nam wtedy służyły ułożone plecaki i namioty.
Po zejściu z gór idealnym zakończeniem podróży były baseny termalne – Kosyno blisko granicy węgierskiej, gdzie mogliśmy wygrzewać się w uzdrawiających wodach. Ostatnim sztrychem naszej podróży była wizyta w Mukaczewie, gdzie zwiedziliśmy zamek Palanok.
Pragnę podziękować wszystkim, którzy włożyli swój wkład w organizację tego wyjazdu w pierwszej kolejności Ks. Stanisławowi Kantorowi SAC, jak również s. Irinie Maszczyckiej CSA, ktorzy przewidzieli sporo koniecznych aspektów podróży. Ale co najważniejsze, wszystkie te dni, byliśmy otoczeni miłości, opieką i nieskończoną cierpliwością wobec nas Ks. Stanislawa i s. Iriny.
To była moja pierwsza przygoda w Karpatach. Jeśli piękno natury zainspirowało nas do myślenia o wiecznym to warunki wyprawy (nocleg w namiotach, żywność z ognia i td wzmocniły w nas duch braterstwa i wzajemnej pomocy. Bogactwo szczęśliwych chwil, doświadczonych w czasie podróży, mogę krótko wyrazić następująco: góry, niebo, nowi przyjaciele obok i Pan Bóg z nami wszystkimi!
Lola Uralova